Azory i Sao Miquel słyną z gorących źródeł, gejzerów, naturalnych basenów termalnych  i innych przejawów wulkanicznego pochodzenia wyspy. Szczególnie w  Caldeirha Velha, Caldeiras i Furnas. Przy okazji próbujemy słynnego cozido – potrawy gotowanej w ziemi na gorących, źródłach siarkowych. Co warto zobaczyć na Azorach część 2

Caldeirha Velha – witamy w piekle

>>Wulkany, gejzery i baseny termalne – I część wspomnień z Azorów

Caldeirha Velha, do której docieramy jako pierwszej to początkowo niecka z gotującą się w niej naturalnie wodą. Wszędzie unosi się para i smród siarki. Witamy w piekle …?:)

Chwilę dalej docieramy natomiast do naturalnego basenu z wodospadem, w którym można kąpać się w naturalnie podgrzewanej wodzie. Oczywiście skwapliwie korzystamy z okazji. Jako, że jesteśmy pierwsi w bonusie mamy spokój i możliwość nieskrępowanego podziwiania okolicy.

Olbrzymie paprocie i gąszcz setek innych roślin sprawia, że czujemy się jak w Amazonii. Wrażenie to potęguje nie milknący śpiew ptaków i bliżej niezidentyfikowane odgłosy wydawane przez setki (sądząc po głosach) miejscowych żab. Po pół godzinie pojawiają się pierwsi zwiedzający, skutecznie zagłuszając i ptaki i żaby. My również ewakuujemy się z basenu.

 

Caldeiras ? przereklamowane …

W Caldeiras nie ma niczego ciekawego, oprócz kilku kolejnych niecek z gotującą się i śmierdzącą niesamowicie wodą, albo my nie umieliśmy nic ciekawego znaleźć. Ryzykujemy jednak i wąską, podniszczoną drogą wspinamy się wyżej w poszukiwaniu Lombadas. Droga robi się coraz węższa i wspina się coraz bardziej stromo. Jak przyjdzie do ewentualnego zawracania to może być nieciekawie … Damy radę … Widoki są coraz bardziej obłędne …

W końcu docieramy do końca drogi, na której jest rzeczka i 2 pozostałości po zabudowaniach. I wszechobecna cisza, słońce, przepiękne widoki i brak żywego ducha. Szybko przeliczamy, że od dobrze ponad godziny nie widzieliśmy ani człowieka, ani kawałka samochodu …

Mimo obaw co stanu dalszej trasy decydujemy się na dalszy przejazd górską drogą przez Monte Escuro. Na mapie szlak zaznaczony jest jeszcze cieńszą, żółtą linią…

Wbrew obawom trasa jest szeroka i w zaskakującą dobrym stanie, a widoki coraz bardziej zaskakujące – choć wydawało nam się jeszcze chwilę temu, że nic nas już nie jest w stanie tu zaskoczyć …:)

Czas mamy dobry więc postanawiamy podjechać jeszcze o Furnas. To jak do tej pory chyba najgorzej oznakowane miasto. Przedreptujemy je we wszystkich kierunkach, wspomagamy się samochodem i za nic nie możemy znaleźć słynnych, gorących źródeł.

Z góry widoczne były jak na dłoni w postaci kłębów unoszących się nad nimi dymów. Na dole jakby je wymiotło. Dopiero na sam koniec dnia trafiamy wreszcie na drogę nad jeziorko i … To jest to. Niecki i baseniki z gotującą się, kłębiącą wodą i błotem. Nawet ziemia wrze. Wszystko dookoła przesiąknięte jest zapachem siarki, a temperatura dookoła wzrosła o przynajmniej kilka stopni. Przyklękam aby zrobić zdjęcie i czuję po chwili , że kolano zaczyna mnie parzyć.

Dodatkowo dookoła roi się od kopczyków usypanych z gorącej ziemi. W środku zakopane są miejscowe dania. To odmiana gulaszu z różnymi rodzajami mięs i warzyw, gotowana ciepłem wydobywającym się z ziemi…

Próbowaliśmy tego ze 2 godziny temu i było pyszne :)

 

W takich kopczykach przygotowuje się gulasz zwany Cozido. Wystarczy zakopać garnek z potrawą w ziemi i zostawić na kilka godzin. Ziemia i siarkowe źródła mają  tutaj temperaturę wrzenia…

 

AZORY informacje praktyczne:

Zatrzymując się po drodze przy Lagoa do Fogo zdecydowanie warto się „przemęczyć” i oprócz podziwiania widoków z góry zejść ścieżką na sam dół i pójść w lewe wzdłuż jeziora. Za jednym z kolejnych zakrętów dotrzemy na piękne i puste plaże, a za jeszcze kilkoma zakrętami do urokliwego oczka wodnego.